Noc tańczącego boga

W hinduizmie najfajniejsze jest to, że jest otwarty i pełen potencjalnych możliwości, że każdy bóg ma kilka równoległych historii, a jedna drugiej bynajmniej nie wyklucza. Każdy bóg ma też wiele poziomów pojmowania – od prostego, ludowego, przynależnego do świata tradycyjnych opowieści, poprzez teologiczny aż do głęboko filozoficznego i mistycznego. Podobnie rzecz ma się ze świętami.

 Skąd się dane święto wzięło i co takiego upamiętnia, przypomina czy czci? Żeby odpowiedzieć na podobne pytanie, trzeba być po trosze bajkopisarzem a po trosze detektywem.

Informacje na temat pochodzenia i znaczenia Śiwaratri (Shivaratri) można znaleźć w Puranach, świętych pismach opowiadających o bogach, ale także w legendach i podaniach ludowych. Każdy może wybrać sobie to, co najbardziej przemawia do jego serca i rozumu, albo najzgrabniej mieści się w lokalnej tradycji. Wspólnym mianownikiem dla wszystkich możliwych wersji celebrowania Śiwaratri jest oczywiście postać Śiwy.

Według jednej z opowieści puranicznych, podczas ubijania oceanu mleka (Samudra manthan), jako produkt uboczny powstało naczynie wypełnione śmiercionośną trucizną. Zarówno bogowie jak i demony wpadli w panikę, gdyż trucizna była tak potężna, że jedna jej kropla mogłaby zniszczyć cały wszechświat. Ramię w ramię, zapominając o odwiecznych animozjach i konflikcie interesów, pobiegli, co sił w nogach, po pomoc do wielkiego Śiwy, speca od wszystkiego, co mroczne, śmiertelne i śmiercionośne. Bóg, niewiele myśląc, wypił truciznę, gdyż jego boskie trzewia wydawały się jedynym miejscem, które może ją zneutralizować. Tak też się stało i co prawda gardło Śiwy zmieniło kolor na niebieski, ale świat został uratowany.

Kolejna legenda opowiada o awanturze wewnątrz Trójcy, a ściślej o zajadłym konflikcie pomiędzy Brahmą i Wisznu. Każdy z nich usiłował dowieść swej wyższości i od słów doszło rychło do rękoczynów. Można sobie wyobrazić, jak wyglądała walka pomiędzy potężnymi bóstwami! Na pewno była bardziej przerażająca niż pojedynek Gandalfa z Sarumanem, pioruny i błyskawice huczały pomiędzy planetami, a niebo i ziemia drżały w posadach. Zagrożony był byt wszystkich istot włącznie z bogami, którzy w śmiertelnym przerażeniu pobiegli po pomoc do Trzeciego z Trójcy, Śiwy. Ten pewnie sam by niczego nie zauważył, bo, jak zwykle, pogrążony był w medytacji, ale kiedy zrozumiał, co się dzieje, zamanifestował się w postaci świetlistej kolumny. Nie byle jaka to była kolumna, bo promieniująca z niej moc mogłaby się zaśmiać w twarz całej broni nuklearnej zgromadzonej przez człowieka. Kolumna zapłonęła pomiędzy zwaśnionymi bogami, wprawiając ich w osłupienie i na chwilę studząc bojowy zapał. Wystrzeliła wysoko w górę i głęboko w dół i zdawała się nie mieć końca. Brahma i Wisznu postanowili udać się w przeciwnych kierunkach, wzdłuż świetlistego lingamu, a ten, któremu udałoby się znaleźć jego koniec lub początek miał zostać tym ważniejszym, zaś przegrany miał uznać jego supremację. Brahma zamienił się w łabędzia i pofrunął w górę, a Wisznu zstąpił na ziemię pod postacią Varahy – Dzika, boskiego awatara. Ani jeden, ani drugi nie znalazł końca lingamu. Wisznu poddał się i postanowił zostać przez chwilę na ziemi, żeby zrobić tam porządek, pokonując podstępnego asurę, po czym powrócił i pokłonił się Śiwie jako uosobieniu odwiecznego Brahmana – źrodła wszystkich bogów, ludzi i światów.

Brahma leciał i leciał coraz wyżej, mijał samotne galaktyki, frunął slalomem pomiędzy pułapkami czarnych dziur i nic. Wreszcie ujrzał samotny kwiat ketaki, który spadał bezwolnie w dół. Kwiat powiedział, że spadł ze szczytu ognistej kolumny i Brahma nie tylko mu uwierzył, ale powołał na świadka, że udało mu się do szczytu tejże kolumny dolecieć i osobiście zdobyć wonny kwiat.

Bogowie hinduizmu mają swoje przywary. Będąc bóstwami osobowymi, posiadają bowiem ego, podobnie jak u ludzi, źródło wszelkiej pychy, pożądania i próżności. Wszechwiedzący Śiwa zdemaskował kłamstwo Brahmy i rzucił dwie małe klątwy, żeby spór zakończyć i uspokoić kosmiczną zawieruchę. Brahma miał popaść w zapomnienie i nie odbierać czci w żadnym z trzech światów, a kwiat ketaki, o którym krąży wiele legend, miał być wykluczony z kultu Śiwy, który, jak to się często bogom zdarza, nie docenił czynnika ludzkiego. Brahma, co prawda, jest mało popularny i większość czasu bawi w odległych obszarach bytu, ale kilka świątyń na planecie Ziemia posiada, a kwiat ketaki znalazł wielorakie zastosowanie, także w kosmetyce, ajurwedzie i dekorowaniu boskich lingamów.

Jeszcze inna legenda opowiada o ubogim wieśniaku, który był wielce oddanym czcicielem Śiwy. Pewnego dnia udał się do lasu po chrust, ale zabłądził i noc zastała go w dżungli pełnej dzikiego zwierza i demonicznych duchów. Wdrapał się na najwyższe drzewo, jakie udało mu się znaleźć w najbliższej okolicy, licząc na to, że dzikie bestie go nie odnajdą, a silna wiara ochroni przed demonami. Żeby nie zasnąć, biedaczysko zrywał po jednym listku i upuszczał w dół powtarzając przy tym om namaha shivaya. Rano zobaczył, że pod drzewem, które dało mu schronienie, i które okazało się być drzewem bel, stoi lingam, a on w swoim nocnym nadrzewnym czuwaniu obsypał symbol boga tysiącem zielonych liści. Śiwa nie tylko ocalił wieśniaka, ale udzielił mu swego błogosławieństwa obdarzając go długim i szczęśliwym życiem.

Wiele jeszcze opowieści snuje się podczas nocnego czuwania ku czci Śiwy. Najwięcej zwolenników mają wersje mówiące o zaślubinach Śiwy i Parwati, o objawieniu się Boga w postaci świetlistego lingamu i o tandava – pierwotnym tańcu kreacji, podtrzymywania i zniszczenia odtańczonym przez Śiwę u początków Wszechświata. Ten taniec trwa nieustannie utrzymując ruch i orbity planet, pozwalając wybuchać starym słońcom i stwarzając nowe byty, a Śiwaratri upamiętnia noc, w którą się wszystko zaczęło.

Śiwaratri to największe święto ku czci Śiwy obchodzone w Indiach, Nepalu i wszędzie tam, gdzie żyją Hindusi i stoi choćby jedna, najmniejsza nawet świątynia. Wszyscy czczą wtedy Śiwę jako tego, który obdarza błogosławieństwem, ratuje świat, zapewnia równowagę i obdarza dobrodziejstwem płodności. Śiwaratri, oprócz upamiętniania wspomnianych wyżej mitologicznych wydarzeń, jest również świętem przypominającym o zaślubinach Śiwy i Parwati i w tym ujęciu jest świętem kobiet: niezamężnych, które w tym dniu proszą o dobrego, podobnego Śiwie męża i zamężnych, które modlą się o pomyślność swoich małżeństw i swoich mężów.

W zasadzie to chyba nikt spośród obchodzących święto, specjalnie się nie zastanawia, skąd się ono wzięło. Śiwa ma bardzo wielu wyznawców i patronuje różnym dziedzinom życia. Często uważany jest za najpotężniejszego z Bogów, za takiego, którego moc ciągle wzrasta, bo bezustannie oddaje się on medytacji. Śiwa to patron jogi i opiekun sadhu, siddhów (magów), joginów, tantryków i ascetów. Patron mężów i opiekun żon. Niszczyciel i Stwórca w jednym. Jak Indie długie i szerokie, wszędzie znajdziemy świątynie poświęcone temu bóstwu, wszędzie też znajdziemy święte lingamy – mniejsze, większe i ogromne – reprezentujące Śiwę kamienne słupy.

Śiwaratri, czyli Noc Śiwy, obchodzi się 12 razy w roku, ale Maha Śiwaratri, Wielką Noc Śiwy, celebruje się raz, 14 dnia księżycowego miesiąca Falgun, gdyż to ten właśnie dzień Śiwa szczególnie sobie upodobał. W kalendarzu słonecznym święto to przypada w lutym/marcu, a w 2015 roku będzie obchodzone 17 lutego.

Tradycja i pobożność nakazują, aby tego dnia wstać wcześnie rano i odbyć oczyszczającą, rytualną kąpiel w którejś ze świętych rzek, a najlepiej w Gangesie. Nie zaszkodzi pokłonić się Słońcu i pomodlić do Wisznu i Śiwy. Po kąpieli należy ubrać się w nowe, a przynajmniej świeżo wyprane ubrania, powędrować do najbliższej świątyni Śiwy i zatroszczyć się o wykąpanie stojącego tam lingama. W świąteczny dzień przed boskimi fallusami tworzą się długie kolejki, trzeba więc cierpliwie czekać. Gdy nadejdzie kolej, wierni okrążają lingam, czasem trzy razy, czasem aż siedem i polewają go wodą albo mlekiem. Szczegółowy rytuał nazywany pudża (puja) opisano w Śiwa Purana: co trzy godziny świątynny lingam kąpany jest w mleku, miodzie, wodzie różanej, paście sandałowej i jogurcie. Kąpieli towarzyszy recytacja mantry Om Namaha Shivaya. Biją świątynne dzwony i dzwonki. Potem przyozdabia się lingam pastą z czerwonego barwnika i rozmaitymi liśćmi, między innymi liśćmi drzewa bel, które po polsku nazywa się, niestety, kleiszcze smakowite, a na którym spędził noc zabłąkany wieśniak z legendy. Dopiero potem wędrują kwiaty i owoce, liście betelu, girlandy i kadzidła i co tam kto ma, a co uważa za dar godny bóstwa.

Przez cały dzień wiernych obowiązuje post, bardziej lub mniej ścisły. Niektórzy ograniczają się do spożywania wyłącznie owoców, inni tylko piją mleko. Ważne, by pościć i medytować. Najlepiej cały dzień i następującą po nim noc spędzić w pobliżu świątyni, gdzie kapłani recytują święte teksty, śpiewają hymny i składają ofiary. Ofiara nazywa się prasad i składa przeważnie z owoców, orzechów kokosowych i warzyw. Po całonocnym czuwaniu ofiarę można zjeść i wierni chętnie to robią, z dwóch powodów: po całodobowym poście są bardzo głodni i prasad, jako pokarm ofiarowany Bogu, posiada szczególne właściwości, a jego spożycie jest równoznaczne z otrzymaniem bożego błogosławieństwa.

Udział w pudżach i ofiarach oraz recytacja mantry zapewniają oczyszczenie z grzechów i dają nadzieję na mokszę – wyzwolenie z bezkresnego kołowrotu wcieleń.

Śiwaratri to dzień szczególny dla wszelkiej maści ascetów, wędrownych sadhu i joginów, bo Śiwa to Bóg-asceta i Bóg-jogin. Barwny tłumek świętych mężów gromadzi się wokół świątyń i raczy się szczodrze napojem, który nazywa się bhang, i którego najważniejszym składnikiem jest jakaś pochodna cannabis indica, konopi indyjskich. Zresztą tego dnia nie tylko święci mężowie (którym prawo tego nie zabrania) używają haszyszu, marihuany i bhangu. Konopie są rośliną świętą i poświęconą Śiwie właśnie, więc niektórzy wierni posypują suszonymi listkami, znanymi w świecie Zachodu jako gandzia, trawka albo maryśka, święte lingamy i nikogo to ani nie gorszy, ani nie bulwersuje.

Jak już wspomniałam, każdy Bóg i każde święto mają wiele poziomów. Mahaśiwaratri nie jest tylko z lekka dziwacznym, z zachodniego punktu widzenia, rytuałem, ale, jak wyczytałam na jakiejś gościnnej stronie, prowadzonej przez hinduistów dla hinduistów „jest kosmiczną definicją hinduistycznego Uniwersum”. Przegania mroki ignorancji, rozpala światło mądrości i wiedzy, przywołuje Najwyższą Moc, by mogła wejść w bezpośredni kontakt z istotami, które powołała do istnienia, i które teraz czczą ją złaknione mądrości i boskości. Na poziomie materialnym, fizycznym Śiwaratri „przegania” zimę i przywołuje wiosnę, całkiem niedługo po Świętej Nocy Tańczącego Boga drzewa pokrywają się kwiatami, wielbiąc płodność i życie.

Czczony podczas świętej nocy Śiwa to nie tylko idealny małżonek, wielki jogin, długowłosy asceta, kosmiczny tancerz. Śiwa to źródło Najwyższej Wiedzy, bezkształtne, bezimienne Bóstwo spoza horyzontów ludzkiego pojmowania. Każdy wyznawca znajdzie takiego Śiwę, jakiego jest w stanie przyjąć i jaki odpowiada jego poziomowi rozumienia i duchowego zaangażowania.

Świętują więc ludzie w całych Indiach, a szczególnie uroczyście tam, gdzie znajdują się ważne sziwaickie sanktuaria, na przykład świątynia Paśupatinath w Nepalu, do której ściągają pielgrzymi również z odległych zakątków Indii. Noc Śiwy bywa tam ekstatyczna i pełna mistycznych uniesień. W Karnatace dzieci cały boży dzień psocą i kłamią, prosząc później o karę – to zwyczaj upamiętniający brzemienne w skutkach kłamstwo Brahmy. W świątyni Viśwanatha w Benares ludzie modlą się do Śiwy-Światła Mądrości pod postacią świetlistego fallusa. W każdym mieście, w każdym stanie, w każdym regionie jest trochę inaczej, ale wszędzie są lingamy, prasady i nocne czuwanie. A że współczesność ma swoje prawa, ludzie ślą do siebie SMS-y z życzeniami na Mahaśiwaratri:

JAI SHIV SHANKAR BHOLENATH !
Pobłogosław nas szczęśliwym życiem i szlachetną mądrością. Oby pokój zagościł w każdym domu!

W Polityce prywatności dowiedz się więcej o sposobie i zakresie przetwarzania Twoich danych osobowych oraz o celu używania cookies.

Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.