Indie - FATEHPUR SIKRI

FATEHPUR SIKRI jest wspaniałym, ufortyfikowanym miastem-widmem. W latach 1571–1585, za panowania cesarza Akbara, pełniło funkcję stolicy imperium mogolskiego. Aby uhonorować świątobliwego Szejka Salima Chistiego, który przepowiedział Akbarowi narodziny dziedzica, cesarz kazał wybudować na pustyni nowe „doskonałe” miasto między wioskami Fatehpur i Sikri.

Niestety miasto nie miało szans przetrwania. Wybudowano je zbyt daleko od rzeki, więc ciągle było nawiedzane przez susze. Nie pomogły żadne systemy irygacyjne zaprojektowane przez inżynierów Akbara. Miasto opustoszało po kilkunastu latach, a wraz z nim rozwiała się liberalna atmosfera cesarskiego dworu.

Główny pałac i wspaniały Jama Masjid (Wielki Meczet) zostały doskonale odrestaurowane przez Archaeological Survey of India. Obok znajdują się dobrze zachowane pawilony mieszkalne i budynki użytkowe, w tym wyjątkowa sala audiencji prywatnych i pięciopiętrowy pałac dla kobiet z haremu. Na dziedzińcu meczetu wznosi się przepiękny, koronkowy grobowiec Salima Chistiego zbudowany w całości z białego marmuru, a jedna z bram prowadzących do meczetu - Buland Darwaza - mierzy 47 metrów wysokości i jest najwyższa w całych Indiach.

WIDMOWE MIASTO AKBARA

Cesarz Akbar Wielki słynął ze zdolności dyplomatycznych, konsekwencji, tolerancji, wojowniczości, zamiłowań do sztuk pięknych i okrucieństwa. Był potężny i imperium pod jego despotycznymi rządami rozkwitało niczym lotos w ogrodowej sadzawce. Miał wszystko, co wymarzyć mógł sobie śmiertelny człowiek, jednak los odmówił mu jednego: męskiego potomka.

Żył w owym czasie pewien suficki święty i pustelnik imieniem Salim Chisti. Chwałę jego mocy i świętości głosiła zarówno wieść gminna jak i dworska, więc cesarz udał się do niego po pomoc i radę. Salim Chisti nie poprzestał na modlitwie: uwolnił duszę swojego sześciomiesięcznego synka, by ta mogła wcielić się w poczęte dziecko cesarza. Skąd pustelnik miał syna, ani dlaczego muzułmański święty i muzułmański cesarz wierzyli w reinkarnację, pozostaje kwestią otwartą, dość, że w niedługim czasie po tym, jak młody Chisti poniósł śmierć z ręki własnego ojca, narodził się długo oczekiwany cesarski potomek, który w przyszłości miał zasłynąć jako dzielny cesarz Jahangir (Dżahangir).

Akbar Wielki zamarzył sobie tymczasem, żeby być jeszcze większym i postanowił zbudować nową stolicę. Dotychczasowa, Agra, była wspaniała i spełniała wszystkie warunki obronnego miasta stołecznego, ale powstała na miejscu wcześniejszej fortecy, a cesarz miał wielkie, jak on sam, ambicje. Wybór miejsca był oczywisty – wioska Sikri, w której żył święty mąż, dostarczyciel cesarskich potomków. Sikri znajdowało się niecałe czterdzieści kilometrów od Agry, co bardzo Akbarowi odpowiadało, mógł bowiem, niemal nie ruszając się z tronu, który wówczas nie był jeszcze Pawi, kierować pracami budowlanymi i popędzać majstrów, inżynierów i artystów, żeby stolica była gotowa tak szybko, jak to możliwe.

Miasto założono w 1569 roku, a w dwa lata później – nieustannie w budowie – stało się nową stolicą cesarstwa na całe … czternaście lat. Potem wszystko znów było po staremu – dwór przeniósł się do Lahore, potem do Agry, a stamtąd w 1658 roku wyemigrował do Delhi. Miasto Zwycięstwa opustoszało, stało się miastem-duchem.

Podobno powodem opuszczenia nowo wybudowanej stolicy były problemy z wodą, nie bez znaczenia była też zapewne bliskość obszarów zamieszkiwanych przez wojowniczych Radżputów. Może zresztą były i inne powody, o których nigdy się już nie dowiemy. W tamtych czasach niekorzystna ekspertyza astrologiczna mogła wystarczyć do podjęcia decyzji o przeprowadzce, a że łaska gwiazd zmienną jest, mamy dziś pełen cieni przeszłości architektoniczny klejnot wpisany na listę UNESCO, odwiedzany tłumnie przez turystów, podziwiany i fotografowany.

W ciągu niewielu lat w dawnym Sikri wybudowano wszystko, co powinno znajdować się w mogolskiej stolicy: meczet, pałace, harem, sale audiencyjne, przestrzenne dziedzińce, ogrody, domy i budynki użyteczności publicznej.

Meczet był, co wielce prawdopodobne, pierwszą budowlą, którą wzniesiono w mieście Fatehpur Sikri. Prowadzi do niego ogromna Brama Buland. Wzniesiono ją z czerwonego piaskowca ku wiecznej pamięci gudżarackiej wiktorii cesarza. Jest monumentalna i pozornie przysadzista, jednak niezwykła symetria i delikatne zwieńczenie sprawiają, że wydaje się lekka, a mimo to potężna. Wszystkie przewodniki z upodobaniem cytują umieszczoną w Bramie perską inskrypcję:  „Świat jest mostem, przejdź po nim, ale nie buduj na nim domów”, to tylko fragment wspomnianego cytatu. Brama doskonale wpasowała się w architekturę meczetu zdobnego w liczne cchatri i ejwany: te pierwsze to malutkie pawilony, charakterystyczne dla architektury indo-islamskiej a drugie to przepiękne „półbudowle” otwarte od strony dziedzińca, charakterystyczne dla islamskiej architektury sakralnej w ogóle.

W mieście wybudowanym niejako ku czci Salima Chisthi’ego nie mogło oczywiście zabraknąć okazałego grobowca mędrca-synobójcy. Budynek, który postawiono na dziedzińcu meczetu, jest istnym dziełem sztuki koronkarskiej, tyle że materiałem dziewiarskim był marmur, a nie jedwab. Opis szczegółów architektonicznych mija się z celem, trzeba to po prostu zobaczyć, w naturze albo na fotografii, żeby móc w pełni docenić niezwykłą finezję dawnych budowniczych.

Przyjemność zwiedzania meczetu zakłócają niezwykle natrętni sprzedawcy bibelotów i różni inni naciągacze, no ale tak to już jest w Indiach.

Kawałeczek dalej, za murami i kasą biletową, znajduje się właściwe miasto Fatehpur Sikri z salami audiencyjnymi, pałacami cesarza, dostojników i cesarskich żon, pawilonami służącymi rozrywkom. Jest też skarbiec i miejsce urzędowania nadwornego astrologa, choć nie jesteśmy całkowicie pewni przeznaczenia niektórych budowli..

I to już całe miasto, cała stolica – kilkanaście, może kilkadziesiąt, choćby i całkiem sporych budynków. A jakże, wszak o istnieniu miasta stanowi gród, a nie podgrodzie, co prawda razem tworzą całość, ale bez tego pierwszego nie byłoby miasta, a tym bardziej stolicy. Dzisiejsze Fatehpur Sikri liczy sobie około 30 tysięcy mieszkańców i nie są oni, bynajmniej, duchami, o czym każdy może przekonać się osobiście, oganiając się od przekupniów i samozwańczych przewodników. Żyją jednak wokół miasta-widma, a nie w nim. Fatehpur Sikri ma dwa serca, dwa istnienia: dawne, cesarskie i kamienno-marmurowe i dzisiejsze – hałaśliwe, ludzkie, bytujące w cieniu dawnego przepychu i minionej potęgi.

Czy to już wszystko? O, nie. Fatehpur Sikri to miasto legenda i miasto legend zarazem. To tu mieszkał słynny Birbal i jego dom możemy do dziś podziwiać. Kim był, wiemy z historii i z opowieści. Ja wolę wersję literacką, ale można obie jako tako pogodzić. Birbal był jednym z najwyższych urzędników fatehpurskiego dworu, takim, powiedzmy, superministrem, premierem, wezyrem, z którego zdaniem liczył się sam władca. Był navaratna, jednym z dziewięciu cesarskich klejnotów – najbardziej zaufanych i najwybitniejszych osobistości dworu i państwa. Był też poetą i intelektualistą, bo tylko takimi doradcami otaczał się Akbar. Dlaczego właśnie Birbal przeszedł do historii i legendy? Musiało być coś na rzeczy, bo opowieści i przypowiastki ludowe o Akbarze i Birbalu zaczęły pojawiać się jak grzyby po deszczu i osiągnęły to, co marzy się każdemu tworowi literackiemu – nieśmiertelność. Historyjki o Birbalu, ministrze-mędrcu i ministrze-trefnisiu zarazem mają kilka setek lat i przekazywane były początkowo w tradycji ustnej. Dziś doczekały się zbiorów, wydań komiksowych i ekranizacji. Także po polsku wyszła książeczka pani Krystyny Kwiatkowskiej „Jak rozmawiać z idiotą i inne rady mądrego wezyra”, zawierająca opracowane przez Autorkę opowieści o mądrym Birbalu.

Fatehpur Sikri to cud architektury i pomnik pychy wielkiego cesarza. Miasto odrzucone jak pusty flakon po perfumach, skórka od banana. Jeden gest wszechwładnej dłoni i nie ma stolicy, której budowa pochłonęła deszcz złotych monet i deszcz ludzkiego potu. Niepotrzebna fatyga, pomyłka historii. A jednak to kawałek dziejów jednej z najpotężniejszych dynastii świata, miejsce, gdzie rodzili się władcy imperium i gdzie rodziły się nieśmiertelne legendy. Stolica Akbara i Birbala.

A na koniec opowiastka-zagadka:

Mądrość Birbala w całym słynęła królestwie. Ludzie szeptem powtarzali sobie dworskie anegdoty, w których przebiegły minister nieodmiennie potrafił wystrychnąć na dudka potężnego Akbara. Te szepty docierały oczywiście do cesarza, powtarzane ustami szpiegów i totumfackich. Postanowił więc Akbar Wielki przechytrzyć Wielkiego Wezyra. Namalował kredą na podłodze linię. Ot taką zwykłą, nie za długą, nie za krótką i powiedział:

- Birbalu, oto twoje zadanie. Musisz sprawić, żeby linia ta stała się krótsza, ale nie wolno ci zmazać ani kawałeczka tego, co wykreśliła moja cesarska ręka.

Zebrani osłupieli. Tego przecież nie da się zrobić! Jednak po chwili ich osłupienie stało się jeszcze większe. Co takiego uczynił Birbal, żeby rozwiązać cesarską łamigłówkę?

Och, to było całkiem proste. Wziął kredę i obok cesarskiej linii narysował własną, odrobinę dłuższą.

- Twoja linia jest krótsza, mój Panie – powiedział, skrywając pod wąsem chytry uśmieszek. (Opracowanie własne na podstawie zasłyszanych i przeczytanych)

 

W Polityce prywatności dowiedz się więcej o sposobie i zakresie przetwarzania Twoich danych osobowych oraz o celu używania cookies.

Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.