Bhutan - CHIMI LHAKHANG

Chimi Lhakhang to mały klasztor z wielką historią. Legenda mówi, że kilka setek lat temu na przełęczy Dochu zadomowiła się Loro Duem, złośliwa demonica, a jej dwie równie demoniczne koleżanki zagnieździły się na dwóch niższych przełęczach. Cała trójka terroryzowała lokalną ludność, polując zwłaszcza na tych, którzy ośmielali się przekroczyć jedną z okupowanych przez demony przełęczy. W owych czasach w okolicy przebywał tybetański jogin Drugpa Kunley, nazywany Szalonym Mnichem, Bożym Szaleńcem albo Szalonym Joginem.

 Tak czy inaczej, szaleństwo przylgnęło do niego w formie przydomku, na który w pełni zasłużył sobie swoimi niekonwencjonalnymi zachowaniami. Drugpa Kunley słynął z niestandardowych metod nauczania buddyzmu poprzez śpiew, śmiech i szokujące zachowania erotyczne. Gdy pewnego razy otrzymał od kogoś sznureczek z błogosławieństwem, a sznureczki takie nosi się na szyi, oświadczył, że zawiąże go sobie na penisie, co zapewni mu błogosławieństwo w sprawach męsko-damskich. Była to, oczywiście prowokacja świętego męża, jak wiele jego innych dziwacznych postępków. Kunley był zwolennikiem kultu „pioruna mądrości”, dordże, czyli fallusa. Za pomocą owego fallusa pokonał trzy piekielnice z przełęczy. Legenda nie mówi, czy zrobił to za pomocą swego osobistego pioruna, czy też użył wykonanego z kości i drewna ponad trzydziestocentymetrowego fallusa, który przyniósł z sobą z Tybetu, a który do dziś znajduje się w świątyni Chim. Demonice tymczasem przybrały jedną wspólną postać (Loro Duem wchłonęła dwie pomniejsze), a następnie przeistoczyły się w dzikiego psa, aby w ten sposób zniknąć z oczu Drukpy Kunleya i móc dokuczać ludziom ile wlezie. Jogin nie dał się jednak nabrać i (chyba też piorunem?) ukatrupił psa-demona, zakopał pod wzgórkiem, który kojarzył mu się z kobiecą piersią, a na wierzchu postawił czarny czorten (stupę). Pochował jednak tylko ciało, skorupkę, w której kryła się duchowa istota Loro Duem. Demonica tymczasem, pod wrażeniem mocy Jogina, postanowiła zostać wyznawczynią Buddy i bóstwem opiekuńczym miejsca, w którym stanął czorten. Dziś znana jest pod imieniem Chhoekim i patronuje świątyni Chim, którą w miejscu czarnego czortenu wzniósł w 1499 roku kuzyn Drugpy Kunleya Ngawang Choegyel.

Do Chimi Lhakhang przybywają, miedzy innymi, ludzie, którzy nie mogą doczekać się dzieci. Kobiety otrzymują błogosławieństwo udzielone poprzez uderzenie w głowę (lekkie, oczywiście) wiekowym fallusem, przyniesionym przez Drugpę Kunleya oraz jego łukiem i strzałami. Miejscowe anegdoty mówią, że z błogosławieństwa magicznego fallusa korzystali także turyści z Zachodu i że wszyscy, którzy o to prosili w ciągu roku doczekali się potomka. W świątyni można także wylosować imię przyszłego dziecka i pomodlić się za pomyślność dzieci, które już są na świecie. Powszechnie klasztor Chim nazywa się więc świątynią płodności, choć spotykane tutaj i w wielu miejscach w Bhutanie malowane lub rzeźbione fallusy mają chronić przed złośliwością złych duchów i wpływem tych demonów, których jeszcze nie udało się przeciągnąć na jasną stronę mocy.

W Polityce prywatności dowiedz się więcej o sposobie i zakresie przetwarzania Twoich danych osobowych oraz o celu używania cookies.

Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.